Film użytkownika Karolina Moja Walka z Rakiem (@karolinawalkazrakiem) na TikToku: „”.Chinese New Year - SALES. 2K views, 10 likes, 0 loves, 0 comments, 0 shares, Facebook Watch Videos from Karolina -Moja Walka z Rakiem Piersi: Eh Ale było pięknie Krystian 殺 Moja mama też przegrała walkę z rakiem. Jelito grube z przerzutami na wątrobę i moczowody. Miesiąc temu zmarła. Tez bardzo cierpiała. W ostatnim czasie miała wodobrzusze i ogromne obrzęki nóg. W rezultacie nie mogła złapać oddechu i zmarła. Przeszła podobna drogę. Od lekarza do lekarza, od chemii do chemii. Walczyła ile miała Moja walka z rakiem "W medycynie liczy się każde życie – każda najmniejsza szansa uratowania życia." bo każdy z nas ma takie ''swoje 10 minut''w życiu Polubienia: 1.4K,Komentarze: 78.Film użytkownika Karolina Moja Walka z Rakiem (@karolinawalkazrakiem) na TikToku: „#dc #foryou #badania #fuckcancer #fakrak #stabilizacja #nevergiveup #faigthing💪 #faith #mylife #brestcancer”.original sound - ojccccc. Na Facebooku prowadzi fanpage „Karolina – Moja Walka z Rakiem Piersi”, na którym dzieli się postępami w leczeniu, a także informuje o gestach ludzi dobrej woli. Niedawno ujawniła, że w świątecznym wydaniu Familiady uczestnicy Sanatorium miłości zebrali 26 tysięcy złotych , które postanowili przekazać na jej leczenie. Aż tu nagle jak grom z jasnego nieba spadł na mnie cios od życia w postaci nowotworu złośliwego jajnika . Raptem moje życie zaczęło toczyć się pod dyktando choroby: badania, tomografy, itd. Trafiłam do Wielkopolskiego Centrum Onkologicznego w Poznaniu, gdzie rozpoczęła się moja walka z rakiem i czasem jednocześnie. Walka z rakiem Joanna Górska. Rak może dotknąć każdego… Rak nie wybiera, rak nie czeka. Wyzwania Nowe szanse na jeszcze skuteczniejsze leczenie nowotworu nerki s4-5 Ekspert Dostęp do No i mamy nowy rok. A co za nim idzie pewnie nowe kłopoty, zmartwienia,,,,,wiem wiem źle zaczynam . Zaczęłam źle żeby skończyć wpis dobrze ..pozytywnie. Choć nie ukrywam , że już odczuwam stres związany z wizytą u lekarza onkologa. 5 stycznia będę miała zrobione wyniki ogólne i markery. Nic na to nie poradzę ale ostatnio … Polubienia: 30,Film użytkownika Karolina Moja Walka z Rakiem (@karolinawalkazrakiem) na TikToku: „”.dźwięk oryginalny - Discoruda. Ec2J5ra. Jewgienij Lebiediew trzy tomy, które zmieniły nieco spojrzenie na chorobę Share the post “Jewgienij Lebiediew trzy tomy, które zmieniły nieco spojrzenie na chorobę” FacebookTwitterGoogle+LinkedInE-mail […] Walka z RAKIEM Od dziecka marzyłam żeby zostać lekarką wojskową. Dlaczego tak? Myślę, że to wpływ między innymi filmu czterej pancerni i pies. Zawsze w swoich zabawkach miałam igły, strzykawki i jedną lalkę, która musiała znosić wszystkie zabiegi. Były też i misie ale niestety wypchane trocinami i po wstrzyknięciu setek zastrzyków z wody były do wyrzucenia:)W ciągu […] Rak nietolerancja Tak sobie od jakiegoś przeglądam wpisy różnych osób, które zmagają się z tym samym co ja. Niestety nie podoba mi się podejście osób, które te wpisy komentują! W wielu płaszczyznach naszego życia spotykamy się z nietolerancją. Wiem wiem stary wyświechtany temat , ale jakże na czasie. Pozwólcie, że trochę go odkurzę. Nietolerancja polega na BRAKU […] Rok 2015 rokiem MOCY !! Każdy z nas staje wobec tajemnicy cierpienia i choroby. Często swojej, kogoś z rodziny lub bliskich znajomych. Dzięki temu, że tajemnica ta ukazuje się bardzo wyraźnie potrafimy dostrzec sens tego, co nas spotyka. To prawda, że trudno jest odnaleźć sens w chorobie, ale właśnie to wnosi tą niesamowitą MOC. Czasami sama zastanawiam się skąd […] ŻYJ I WALCZ Z przykrością muszę stwierdzić, że z dnia na dzień przybywa coraz więcej osób, które się dowiadują, że są chore na raka. Wielu z nich myśli, że rak to wyrok. Rzeczywiście choroba ta zbiera wielkie żniwo, ale z obecną wiedzą medyczną i naturalną można ją uznać za chorobę przewlekłą ! W dodatku z rakiem można […] Ostatnie wpisy Warzywa strączkowe i soja w diecie przeciwnowotworowej Banany Żyj najlepiej jak potrafisz .Świadectwa ludzi którzy wygrali z rakiem Niewidzialny sznur “Zdrowie człowieka w niezdrowym świecie” Borys Bołotow Polecam Od dziecka marzyłam żeby zostać lekarką wojskową. Dlaczego tak? Myślę, że to wpływ między innymi filmu czterej pancerni i pies. Zawsze w swoich zabawkach miałam igły, strzykawki i jedną lalkę, która musiała znosić wszystkie zabiegi. Były też i misie ale niestety wypchane trocinami i po wstrzyknięciu setek zastrzyków z wody były do wyrzucenia:)W ciągu dalszych lat moja świadomość ukształtowała się na tyle, że wiedziałam na pewno na czym będzie polegała moja praca. Pierwszego poważnego wyboru musiałam dokonać po maturze dostałam się na wydział lekarski i na pielęgniarstwo. Wtedy miałam duży dylemat, ale teraz po 20 latach stwierdzam, że mój wybór był zdecydowany i trafny. Zostałam pielęgniarką. Uwielbiam pracę z ludźmi, lubię im pomagać, wysłuchać, doradzić. Choroba jest stanem, gdzie każdy z nas oczekuje zrozumienia, ciepła drugiego człowieka i opieki. Wtedy czuje się silniejszy, zmotywowany i rusza do walki z chorobą. Wystarczy jednak jedno małe zwątpienie i wszystko runie jak przysłowiowy domek z kart. Nie pracuję sama. Jest ze mną zawsze mój Anioł Stróż. To prawda, że czasami się nie rozumieliśmy, nasze drogi się mijały, teraz jest pełna współpraca. Nawet wtedy gdy czuję, że zaczyna mi brakować cierpliwości, albo natłok pracy nie pozwala na poświęcenie tyle czasu choremu ile pacjent wymaga On sprowadza mnie do pionu i po chwili już wpadam na dobre tory. Przyjaciel to za małe słowo. Jest dla mnie najważniejszy, jest moim przewodnikiem, pocieszycielem, nauczycielem i ogniwem z Bogiem. Wiele zniesie. Zdążyłam już się o tym przekonać, gdy dowiedziałam się, że mam raka. Ja służba zdrowia, osoba, która opiekuje się chorymi ma raka? Przecież to niemożliwe. To naprawdę mnie dotyczy??! Gniew, płacz, ból, niedowierzanie. Wykrzyczałam to mojemu Aniołowi i usłyszałam ….ciszę. Cisza, aż dzwoniła mi w uszach. Pomyślałam no tak jak się krzyczy to wtedy się nie słyszy co ktoś ma do powiedzenia. Powoli spływał na mnie spokój. Jednak nie do końca. Jeszcze miałam nadzieję, że badanie histopatologiczne wyjdzie dobrze. Pierwsze wyszło źle, ale może nastąpiła pomyłka. Zdarza się prawda? Jednak nie tym razem. Tak nie było. To Rak i koniec kropka. Kiedy już pogodziłam się z diagnozą zaczęłam się modlić i rozmawiać z moim Aniołem. Zaczęłam od tego, że moja choroba jest po coś. Z jednej strony rozważałam krzyk mojego ciała, coś jest nie tak, że pojawił się objaw w postaci raka , a z drugiej strony doświadczenie. Pracując z osobami z rakiem zawsze mówię proszę się nie martwić, teraz są różne możliwości, zdobycze medycyny radzą sobie z wieloma przypadkami. Mówiłam to w formie pocieszenia, a teraz z moim doświadczeniem może będę bardziej przekonująca. Może właśnie to tak ma być? Kiedyś czytałam o terapeucie, który pracował z narkomanami. Żeby ich zrozumieć i im pomóc skutecznie też przeszedł przez narkomanię i odwyk. Może to na tym polega??! Prawda przyszła bezlitosna. Rak się potwierdził. Jednak dzięki ogromnemu wsparciu bliskich i znajomych ta diagnoza już nie była tak druzgocąca jak pierwsza. Wtedy pomyślałam, że w życiu miałam wiele wyzwań więc i to muszę podjąć. Raczej nie należę do osób, która się poddają łatwo. Znowu modlitwa i rozmowa z Aniołem żeby nie był złośliwy i żebym nie musiała brać chemii….Wierzę w to, że nic nie dzieje się przypadkowo. Spotkałam znajomego, lekarza od tego momentu moje życie obróciło się o 180 stopni. Już wiedziałam, że walkę podejmę i mam zamiar ją wygrać. Czemu to spotkanie było tak ważne? Mój nazwijmy go tak Szaman uświadomił mnie w tym co już do mnie doszło, ale nie całkiem. Rak to nie choroba to wołanie ciała o pomoc. Trzeba w takim razie działać żeby nie było za późno. Niekoniecznie metodami konwencjonalnymi. No cóż takich metod nie znałam. Słyszała gdzieś tam o noni, wilka korze, ale żadnych konkretów. Rady Szamana potraktowałam jako kolejne zlecenie lekarskie. To wszystko podtrzymywało mnie na duchu i dawało choć odrobinę kontroli nad moim życiem. Od tego czasu oprócz życia normalnego zaczęłam zajmować się zabijaniem komórek nowotworowych. To kolejna moja praca która ma zwiększyć szanse na przeżycie. Mam dla kogo żyć. Mam męża, syna, chrześniaki, psa, przyjaciół, znajomych, pacjentów. Cudownych przyjaciół, którzy się zwarli w szeregi i stanęli za mną murem. Czego można więcej oczekiwać. Czy to nie jest największy dowód wiary i miłości bliźniego? Uświadomiłam sobie też, że życie jest bezcennym darem o który troszczymy się dopiero wtedy, gdy go tracimy. To wpływa w sposób decydujący na to, jak myślimy. Nagle straszliwie ważne staje się to, żeby żyć „właściwie”, w każdym znaczeniu tego słowa. Rozumiesz, że twoje szanse na dożycie starości znacząco się zmniejszyły. Słynna maksyma „carpe diem” nabiera osobistego wymiaru. Optymizm to kolejny mój sprzymierzeniec. Ja zawsze patrzę na wszystko w różowych kolorach nawet wtedy, gdy wydaję się, że jest źle, bardzo źle. Zaczęłam od stwarzania rakowi środowiska zasadowego. Warzywa , owoce , kąpiele zasadowe, woda zasadowa. Skąd woda? Z jonizatora, który otrzymałam w prezencie od przyjaciół. Od Szamana zestaw ziół i wiele wiele cennych wskazówek, a przede wszystkim nadzieję i siłę dam radę:) Moja modlitwa została wysłuchana. Okazało się, że to co noszę w sobie jest mało złośliwe i na dzień dzisiejszy nie potrzeba podawać chemii. Dopiero jak coś zacznie się dziać. Niestety jest w fatalnym miejscu nieoperacyjnym i szanse na zabicie go chemią też są niewielkie. Można go tylko powstrzymać lub nieco zmniejszyć. Z tą radosną wiadomością podzieliłam się najpierw z moim szefem. Jak usłyszał huurra nie dostanę chemii chyba spojrzał na mnie bardzo bardzo dziwnie. Myślę, że jako lekarz woli zoperować, dać chemię i zabić komórki rakowe. A tu ja cieszę się, że będę tylko pod kontrolą radiologiczną…. Nie jest łatwo gotować i przygotowywać rodzinie posiłki i jeść tylko warzywa i owoce. Ale jak pomyślę, że on tego nie lubi uśmiech satysfakcji pojawia się na mojej twarzy. Po co to piszę ? Po to żeby wszyscy w podobnej sytuacji nie tracili wiary i nadziei. Bóg istnieje i pomaga trzeba tylko sobie wypracować właściwy z Nim sposób komunikacji. Uważam, że nic w życiu nie dzieje się przez przypadek. Trzeba żyć pełnią życia i brać to co ono nam oferuje nawet wtedy, gdy nam się to nie podoba. Trzymajcie za mnie kciuki. To początek mojej nowej drogi w uzdrawianiu mojego ciała. Moi Drodzy,życie potrafi napisać taki scenariusz, jakiego by nie wymyślili najlepsi scenarzyści filmowi. Mam 50 lat. Urodziłem się w Wiśle i tu mieszkam z moją kochaną żoną Irką i córką Pauliną. Na co dzień byłem pracownikiem w sklepie motoryzacyjnym. Przez całe życie moja wielka pasją zawsze były i są rajdy samochodowe oraz skoki narciarskie. Osoby, które mnie znają, wiedzą, że zawsze prowadziłem aktywny tryb życia. Pomimo uprawiania ekstremalnych sportów, nigdy nic poważnego mi się nie stało i nigdy nie miałem problemów ze od listopada 2021 roku mój świat się...co tu ukrywać- zawalił. Podczas ostatniego rajdu w sezonie, w którym zdobyłem mój drugi tytuł Mistrza Polski, poczułem bardzo silny ból kręgosłupa i musiałem skorzystać z pomocy medycznej na rajdzie. Ból pojawił się w trakcie jazdy i był tak mocny, że odcięło mi mowę podczas dyktowania trasy mojemu powrocie do domu bóle nie ustępowały, a nawet się nasilały. Początkowo myślałem, że to dyskopatia. Po konsultacji z lekarzem zlecone zostały badania: RTG, rezonans magnetyczny i tomografia komputerowa. Badania wykazały złamania kręgów odcinka piersiowego kręgosłupa, złamanie żebra i mostka. Uraz okazał się na tyle poważny, że potrzebna była natychmiastowa operacja. W trakcie operacji przeprowadzonej został pobrany materiał do badania histopatologicznego. Wyniki okazały się bardzo złe. Stwierdzono u mnie wtórny nowotwór kręgosłupa, żeber, miednicy. Kolejne badania przynosiły kolejne złe diagnozy- poważne zmiany rakowe na narządach wewnętrznych. Onkolodzy stwierdzili, że nowotworem pierwotnym mógł być nowotwór płuc lub pęcherza momentu wykrycia raka, rozpocząłem chemio- i radioterapię. Podczas leczenia nastąpił udar niedokrwienny mózgu. Oprócz obecnej terapii, potrzebne są dodatkowe, niestety bardzo kosztowne metody leczenia. W tej chwili jestem bardzo osłabiony, mam problem z chodzeniem, potrzebuję pomocy osób trzecich i dodatkowej opieki. Jak widzicie sytuacja jest bardzo poważna. Przed pierwszym bólem kręgosłupa w listopadzie 2021 roku nie było żadnych objawów. To wstrętne choróbsko zaatakowało mój organizm znienacka i na bardzo dużym jak wiele osób mnie zna- nie poddaję się, jestem pełen optymizmu i walczę jak na najtrudniejszym odcinku specjalnym najtrudniejszego rajdu. Wiem, że uda się dojechać do tej upragnionej mety, choć droga jest kręta, wyboista, z wieloma podjazdami i zjazdami. Niestety ten nierówny dla mnie rajd jest wyczerpujący nie tylko dla mojego organizmu, ale i środków mojej rodziny. Dlatego zwracam się o pomoc do WAS- ludzi o wielkim sercu- o wsparcie finansowe mojego leczenia, o wsparcie walki z Wam Cieślar