Zbigniew Jujka - 60 lat minęło jak jeden dzień - Nadbałtyckie Centrum Kultury w Gdańsku, Dyr. Larry Okey Ugwu, Video Studio Gdańsk, Gdańska Galeria Dobrego Humoru, Dyr.
A świat w krąg roztacza uroki swe i prosi żeby brać. 40 Lat - Andrzej Rosiewicz Czterdzieści lat minęło, jak jeden dzień, już bliżej jest niż dalej, o tym wiesz. Czterdzieści lat minęło odeszło w cień i nigdy już nie wróci, rób co chcesz. A świat w krąg roztacza uroki swe i prosi żeby brać. Na karuzeli życia pokręcisz
Tekst piosenki: Czterdzieści lat minęło, jak jeden dzień. Już bliżej jest niż dalej, o tym wiesz. Czterdzieści lat minęło odeszło w cień. I nigdy już nie wróci, rób co chcesz. A świat w krąg Ci roztacza uroki swe i prosi żeby brać. Na karuzeli życia pokręcisz się. Byleby tylko nie za wcześnie spaść. I chociaż czas
Ale wiek traktowałam wtedy raczej jako jeden z elementów, które w tym czasie zadziały się w moim życiu. Dzisiaj kończę 60 lat. Prawdę mówiąc nie bardzo w to wierzę 😉 No dobrze, mogę złożyć wniosek o emeryturę (!) ale poza tym nic, zupełnie nic się nie zmienia w moim życiu.
Opakowanie. bez folii. Nośnik. płyta DVD. 5, 54 zł. 12,34 zł z dostawą. Produkt: Film This Is 40 (40 Lat Minęło) płyta DVD. dostawa we wtorek. dodaj do koszyka.
Pięćdziesiąt lat minęło, jak jeden dzień – chciałoby się powiedzieć w dniu złotej rocznicy ślubu, ale wraz z pierwszym westchnieniem przychodzi refleksja nad tym, co złożyło się na ten piękny i długi jubileusz. A były to 18262 wspólnie spędzone dni.
Ważny dziś dzień dla Instytutu Inżynierii Środowiska Uniwersytetu Zielonogórskiego. Jednostka obchodzi bowiem 40 – lecie istnienia. Oprócz jubileuszu naukowe
28 listopada w hali sportowej wyszkowskiego CKU odbyła się uroczystość związana z jubileuszem 40 – lecia istnienia szkoły, nad którą patronat honorowy objął marszałek Województwa Mazowieckiego, Adam Struzik. Obchody rozpoczęła uroczysta msza św. w Sanktuarium św. Idziego w Wyszkowie. W święcie szkoły, poza marszałkiem Adamem Struzikiem, wzięli udział: przedstawiciele
Czterdzieści lat minęło jak jeden dzień Już bliżej jest niż dalej, o tym wiesz Czterdzieści lat minęło, odeszło w cień I nigdy już nie wróci, rób, co chcesz A świat w krąg ci roztacza uroki swe I prosi, żeby brać Na karuzeli życia pokręcisz się Byleby tylko nie za wcześnie spaść I chociaż czas pogania, śmiej się z
"60 lat minęło jak jeden dzień". Szkoła świętowała na wesoło. fot. J. Paetzke. 30 września 2022 r. Szkoła Podstawowa # nr 3 w Nakle nad Notecią obchodziła swoje 60. urodziny. Z tej okazji uczniowie i nauczyciele spotkali się na sali gimnastycznej, aby wspólnie uczcić tę uroczystość.
iU3T3CO. Jubileusz 60-lecia świętuje w tym roku Zespół Szkół Gastronomicznych w Pile. Pierwszego października 1945 roku w ówczesnej Państwowej Szkole Przysposobienia w Gospodarstwie Rodzinnym naukę zaczynało 18 uczennic. Jubileusz 60-lecia świętuje w tym roku Zespół Szkół Gastronomicznych w Pile. Pierwszego października 1945 roku w ówczesnej Państwowej Szkole Przysposobienia w Gospodarstwie Rodzinnym naukę zaczynało 18 uczennic. Teraz do “gastronomika” uczęszcza ponad 800 uczniów. Po 60 latach przyszedł czas na świętowanie i wspominanie. “Te lata to ponad 9 tysięcy absolwentów, to też ogromna liczba pracowników i ogromny dorobek. Zdecydowaliśmy, że nie będziemy tego świętować tylko przez jeden dzień, ale przez cały rok. To będzie rok jubileuszowy, w którym organizować będziemy konkursy i olimpiady, a chcielibyśmy zakończyć go w czerwcu nadaniem szkole imienia” - mówi dyrektor Zespołu Szkół Gastronomicznych - Urszula Mrall. Już jutro uczniowie, pracownicy i absolwenci “garów” wezmą udział w uroczystej mszy świętej, inaugurującej obchody 60-lecia. Odbędzie się też akademia połączona ze spektaklem “Posażna Jedynaczka”, który zaprezentują uczniowie. Będzie również zwiedzanie budynku szkoły i uroczysty bal absolwentów.
Byli chłopcy byli, ale się minyli i my się miniemy po malućkiej chwili – odbija się echem piosnka po Tatrach błądząca. Mijają się czasy i ludzie. Lecz wspomnienia pozostają ciągle żywe, ckni się do nich. Siłą przewodnictwa tatrzańskiego jest pamięć o jego korzeniach, sięgających przecież 1875 roku, oraz tradycja przekazywana młodszym pokoleniom przewodników. – Minęło 40 lat, jak skończyliśmy kurs przewodnicki, rocznik 1970. To był ostatnio kurs, którego kierownikiem był nieodżałowany Witold Henryk Paryski. Na kursie było ok. 60 osób – opowiada Józek Posadzki, z którym gwarzymy sobie o dawnych czasach. – Kurs wtedy nie trwał, jak teraz, jak „uniwersytet przewodnicki”. Kurs zaczął się w sierpniu 1969 roku, a już w połowie czerwca 1970 się zakończył. 4 lipca było „blachowanie” na Gerlachu. Wykładowcami byli sami mecenasi, eksperci, Paryski, Stecki, Krupski, Strzeboński, Dziób. Z tamtych czasów z naszych wykładowców pozostał już tylko Jaś Krupski. 12 czerwca 2010 roku zorganizowałem spotkanie absolwentów tamtego pamiętnego kursu. Z 22 osób, które potwierdziły przyjście, było tylko kilkanaście osób. Była miła, skromna i kameralna impreza. Jak się tak patrzy na to wszystko po tylu latach, to jest co wspominać – snuje refleksję Posadzki. –Wojtek Marczułajtis, Kazek Nalepiński, Jasiek Krzeptowski Sabała, Jasiek Komornicki, Władka Strama, Krzysiek Sikorski, Jasiek Dziadosz, Edek Władysiuk, Piotrek Lichaczewski – wymienia z pamięci Posadzki swoich kolegów i koleżanki z tamtych czasów. – Nie pamiętam już wszystkich, czas leci – dodaje. – Kiedy my robiliśmy kurs, były inne czasy. Obowiązywała wtedy „duża” i „mała” konwencja: duża obejmowała teren od Zaborni, przez całą Orawę, do Królewian, wzdłuż Wagu, do Popradu (z ominięciem Kieżmarku), dalej do Smokowca i Tatrzańskiej Łomnicy. Mała konwencja obejmowała teren od Łysej Polany po Szczyrbskie Jezioro i oczywiście cały obszar Tatr. Wtedy szkolenia były czysto tatrzańskie. Wyjazdy na Podtatrze były dodatkiem – wspomina Posadzki. – W tym czasie były głównie wycieczki zakładowe. Dużo było grup w weekendy. W dużej mierze ludzie przyjeżdżali do Zakopanego tylko „na wódkę”, niestety. Szkolnych grup było niewiele. Nie w takim wydaniu, jak obecnie. Wtedy przyjeżdżał pociąg z dziećmi z całej Polski i do tego pociągu szło 10, 15 czy nawet 20 przewodników. Chodziliśmy z nimi w ciągu jednego dnia na Gubałówkę, do Morskiego Oka i na Kasprowy Wierch! Wieczorem wracaliśmy na stację i dzieciaki jechały do domu. To był ogromny przemiał – śmieje się Posadzki. – O indywidualnym chodzeniu po Tatrach z klientami za pieniądze w latach 70. nie było mowy. Ludzi nie było na takie rzeczy stać, to były sporadyczne historie. Wtedy robiło się 2 lub nawet 3 razy Morskie Oko. Dojeżdżano do Włosienicy, spacer do Moka i powrót na Palenicę. Popularne były też wycieczki do Chochołowskiej, gdzie autokarem dojeżdżano do Polany Huciska. Dolina Kościelska zrobiła się modna w momencie, kiedy zlikwidowano dojazd do Morskiego Oka, kiedy trzeba było chodzić na piechotę te 9 kilometrów. Dodatkowym argumentem było zawalenie się drogi w 1987 roku. Powstało pytanie, co robić? I padło na Dolinę Kościeliską. Indywidualne chodzenie zaczęło się po 1989 roku, kiedy można było otworzyć działalność gospodarczą – wyjaśnia Posadzki. – Za naszych czasów było jedno koło przewodnickie przy zarządzie miejskim PTTK i ono regulowało wyjścia przewodników w góry z turystami. Natomiast kursy były organizowane mniej więcej co 5 lat. Kurs i poprawka, i „do pola”. Były dwie stawki: tzw. „duża dniówka” i „mała dniówka”. Mała to było 110 zł, a duża 130 czy 150. Pół litra gorzałki kosztowało w tamtym czasie 103 zł. Dziś te proporcje są o wiele korzystniejsze. Z naszego kursu pamiętam historię, jak straciliśmy się na Gerlachu w czasie mgły. Wracaliśmy z naszego „blachowania” na szczycie. Szły takie asy, jak Jasiek Krupski, Gienek Strzeboński, Lutek Kaczorowski czy Romek Dąbkowski. Taka była mgła, że w rejonie Małego Gerlacha kompletnie się straciliśmy. Nie mogliśmy odnaleźć Wielickiej Próby. Zeszliśmy do Kotła Gerlachowskiego. A było nas ze 30 czy 40 osób, za nami poszli jeszcze jacyś Słowacy. W końcu szczęśliwie dotarliśmy do Magistrali Tatrzańskiej– wspomina Józek Posadzki. – Mnie to najbardziej zostały w pamięci obozy integracyjne w Tatrach. Dwa razy w roku się odbywały. Na wiosnę i jesienią, po tygodniu. Całymi dniami chodziło się wszędzie po Tatrach, także po drogach wymaganych na II i I klasę. Byłem jednym z nielicznych, który utrzymywał tempo za Włodkiem Cywińskim, świetny był Józek Olszewski.. Zmieniły się czasy, na pewno jest fajniej dziś wziąć w „prawdziwe góry” kilka osób. No i obserwuje się szkolną falę majowo-czerwcową i wrześniową. Osobiście nie cierpię kolonii, gdzie rozpiętość jest od I klasy szkoły podstawowej, aż do końca gimnazjum. Ani „to” prowadzić, ani do „tego” mówić. Opiekunowie to prawie takie same dzieci. Odpowiedzialność jest duża. Dlatego staram się też wyjeżdżać w inne góry, chodzę z ludźmi wokół Mont Blanc. „Coraz więcej zmarszczek i fałdcoraz więcej kolein bez deszczyżycie płynie ucieka czasbez gestudojrzyj siebie w lustrzanym odbiciudojrzyj dzień co obok przemijaplamka słońca tak szybko nie znikajak Ty”Fragment wiersza śp. Edka Władysiuka – przewodnika tatrzańskiego, kompana i towarzysza „z tamtych czasów”. więcej czytaj na stronach tygodnika podhalańskiego
60 lat minęło jak jeden dzień... W tym tygodniu jubileusz 60-lecia zawarcia związku małżeńskiego obchodzili państwo Krystyna i Jan Kaczmarek z Grodziska Wielkopolskiego. 60 lat minęło jak jeden dzień...Życzenia szczęścia, zdrowia oraz zadowolenia z każdego wspólnie przeżytego dnia złożyli jubilatom Państwu Krystynie i Janowi Kaczmarkom z Grodziska Wielkopolskiego burmistrz Henryk Szymański oraz kierownik USC Agnieszka odwiedziła Jubilatów we wtorek 20 grudnia, w dniu ich 60-rocznicy zawarcia związku małżeńskiego. Spotkanie było okazją do ciepłych wspomnień i serdecznych rozmów. Goście przekazali Jubilatom list gratulacyjny, bukiet kwiatów oraz wieszamy na świątecznym drzewku?Polecane ofertyMateriały promocyjne partnera